Zmienia spojrzenie na XVII - wieczną Rzeczpospolitą Polską...

U kresu podróży ratuje pewną kompanię z opresji i pomaga jej przedostać się przez rzekę. Już chwilę później odkrywa straszną zbrodnię, której dopuściła się chwilę wcześniej owa grupa nieznajomych. Dydyński rusza w szalony pościg za zbrodniarzami. Okazuje się, że tym samym wplątuje się w niebezpieczną intrygę, która rzuci cień na dalsze jego losy. Wymierzając sprawiedliwość mordercom, jednocześnie ratuje młodego mężczyznę, którym jest nie kto inny, jak Dymitr zwany Samozwańcem. Niestety duma i niewyparzona gęba, jak zawsze nie powiększają grona jego przyjaciół, a o mały włos przysparzają mu nowych wrogów. Jak się
okazuje, to nie koniec problemów młodego szlachcica. Jego ojciec jest ciężko chory, brat panoszy się na majątku... Jakby tego było mało, senior rodu na łożu śmierci wyznaje skrywaną przez całe życie wielką tajemnicę i wyznacza dziedzicom misję- podróż do Moskwy. Z założenia wyprawa jest samobójcza, chyba że młody Dydyński przyłączy się do Dymitra Samozwańca...
Jestem w szoku. Mam wrażenie, że autor w bardzo brutalny sposób otworzył mi oczy i zmienił moje spojrzenie na życie w XVII w. Polsce. Duma, arogancja, honor, chciwość, bezwzględność, porywczość, brud i zepsucie. Sposób myślenia ówczesnych ludzi, rozłam pomiędzy chłopami a szlachtą... To wszystko znajdziecie w tej książce.
Autor tworzy niezwykły klimat, używa specyficznego, ówczesnego języka, posługuje się, w większej mierze, archaizmami. Wszystko to, przenosi nas do tamtych czasów. Taka, książkowa podróż w czasie.
Nie powiem, na początku strasznie ciężko było mi wbić się w rytm czytania, nie rozumiałam większości słów, musiałam zaglądać do słownika, który znajduje się na końcu książki. Z biegiem stron przestałam się zastanawiać nad znaczeniem poszczególnych wyrazów. Właśnie w tym momencie, książka ukazała mi cały swój urok.
Bardzo spodobał mi się wątek "detektywistyczny" i powolne dochodzenie do prawdy przez Jacka Dydyńskiego. W zasadzie to był mój ulubiony wątek. Intrygi, knucia, knowania...
Niestety, nie jestem fanką scen batalistycznych, których w tej książce nie brakuje.
Autor opisuje wszystko, co do najmniejszego szczegółu. Rozpisuje się i roztrząsa każdy najmniejszy szczegół. Z jednej strony plus, bo możemy dowiedzieć się dokładnie jak coś wyglądało, funkcjonowało, z drugiej strony... Po pewnym czasie zaczyna przekładać się kartki, bo te fragmenty zaczynają, po prostu, nudzić.
Bohaterowie, niby każda osoba inna, ale w sumie każdy szlachcic jest taki sam. Zadufany w sobie, porywczy, chciwy. Jednym zdaniem: do szabelki i do szklanki, najlepiej pełnej wina.
Książkę polecam.Warto przeczytać. Chociaż, chyba nie zostanę wielką fanką Jacka Komudy.
Na PLUS:
- fabuła
- styl pisania i język
- sprawne połączenie faktów z fikcją literacką
- wątek "detektywistyczny"
- dbanie o szczegóły i detale
- słownik na końcu książki
- wiele niepotrzebnych opisów i nudnych fragmentów
Samozwaniec cz. 1. Komuda Jacek, Fabryka Słów sp.z o.o., Lublin 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz